Hej, hej ;):)
Czy mnie jeszcze pamiętasz, Czytelniku ? Dla przypomnienia mojej osoby przychodzę, jak na mola książkowego przystało z recenzją, książki. I to nie byle, jakiej, bo napisać o niej, że dobra, to zdecydowanie za mało.
Czy można pisać o tak delikatnym temacie, jakim jest wiara bez wielkich słów, duchowych fajerwerków? Jak najbardziej! Ta trudna sztuka udała się, Magdalenie Mikutel śpiewająco.
Gdzie jesteś, bracie ? to kontynuacja losów Witka i Pawła ich najbliższych i przyjaciół. To także pokazanie często bardzo trudnych relacji rodzinnych. A wszystko to w odniesieniu do Ewangelii. Jednak nie znajdziemy tutaj gotowego wzoru, jak w matematyce, aby to, co jest zapisane w Słowie Bożym przenieść na zwykłą codzienność.
”Wcześniej się modliłem, ale to było trochę z przyzwyczajenia, czasem wręcz zmuszałem się do jakiejś szybkiej modlitwy jakby na zaliczenie. Zazwyczaj ograniczałem się do prostego wykazu próśb. No wiesz, o zdrowie dla rodziny, o jakieś tam swoje sprawy. Wtedy zrozumiałem, że ja jednak przede wszystkim muszę przy Nim być, bo ta Jego obecność jest w gruncie rzeczy najważniejsza. Nie to, że Bóg spełnia mi prośby To mi bardzo zmieniło perspektywę. Dotarło do mnie, że to trwanie w obecności Boga jest sensem modlitwy, a nie to, żebym się modlił o coś”. s78.
Jak żyć każdego dnia, kiedy strach, że ciężka, podstępna choroba zaatakuję najbliższą Ci osobę ponownie ? Dlaczego łaskę uzdrowienia otrzymuje właśnie ten konkretny człowiek? A nie na przykład sąsiad spod 6 ? I co o tym decyduje ? Jak reagować na ludzką nienawiść ? I co leży u jej podstaw ?
Nie są to łatwe, lekkie pytania, które stawia przed nami Autorka, ale zdecydowanie warto je sobie zadać. Szczególnie teraz u progu adwentu. I nie tylko teraz, bo zawsze warto znaleźć czas na to, żeby się zatrzymać. Chociaż na kilka chwil. Czego Wam i sobie życzę. A ten tytuł bardzo temu pomaga.