Czy kryminał może mieć głębsze przesłanie, a zbrodnia w mieście, gdzie wydarzył się cud eucharystyczny? Odpowiedz na oba pytania brzmi: tak. Z reguły kryminałów nie czytam, ale dla Autorki zrobiłam wyjątek. Dlaczego? Miałam jakieś mocne przekonanie, że sam kryminał będzie służył, czemuś głębszemu. I będzie w nim zawarte drugie dno. I przekonanie było słuszne.
Mamy tutaj jak w klasycznym kryminale morderstwo i ten dreszczyk emocji: kto jest mordercą? Zamordowany zostaje proboszcz Sokółki, tuż przed pierwszą komunią.
Czytelnik jest obserwatorem, ale też uczestnikiem wydarzeń: widzi kolejne etapy śledztwa, zasady jakie rządzą dziennikarskim światem, wątpliwości i rozterki wikarego Odlanickiego i dziennikarza, który przez naczelnego jest postawiony pod ścianą.
Na pewnym etapie śledztwa ks. Bartosz jak i Grzegorz Sobol, dziennikarz są podejrzani o morderstwo, proboszcza. Czy rzeczywiście któryś z nich byłby zdolny do tego, aby odebrać człowiekowi życie? Ale tego nie zdradzę. Odebrałabym w ten sposób całą przyjemność z rozwiązania zagadki, kto jest, mordercą. A to wcale nie jest oczywiste. O czym najlepiej, Czytelnik jak zwykle się przekona sięgając po książkę. Czas, kiedy są zamknięci w pokoju nadkomisarza, Wincenta Zborowskiego dla obu zgubionych ludzi okaże się czasem wewnętrznej, przemiany. Cuda mogą wydarzyć się wszędzie także w pokoju, Wincenta Zborowskiego. Co mam na myśli? O tym nie napiszę! Ko jest ciekawy, niech włoży nos do kawy. Ale najpierw niech zajrzy do książki tam jest odpowiedz.
Jest także wątek Agnieszki Góreckiej podwójnie siedzącej w morderstwie proboszcza. Nie osobiście, oczywiście. Dostrzega znaczącą zmianę w zachowaniu młodszego brata, Antka. W skrytości siostrzanego serca chce wierzyć, że jej brat nie byłby zdolny do odebrania człowiekowi życia. Potrzebuje o tym pogadać. A jedyną osobą, która przychodzi do głowy jest jej przyjaciel, ksiądz Bartosz Odlanicki. Agnieszka go tak traktuje jak przyjaciela. Wbrew niemal powszechnie panującemu przekonaniu, mocniejszemu niż to, że 2+2=4. A kim jest Agnieszka dla Odlanickiego? Jak zawsze książka na to pytanie odpowie.
” Czuł się ocalony.Uratowany przed wszystkim. Wypalony w ogniu ostatnich dni.Do czysta. Trudności ustaną, kiedy tylko przyniosą owoce (….).”s.449
Książka ma wiele wątków i dlatego każdy odczyta jej drugie dno na swój własny, sposób. Znajdzie ten jeden najmocniejszy wątek, który przemówi do niego. I nie da spokoju niezależnie, gdzie się człowiek ruszy, gdzie jest, co robi. Dla mnie wątkiem, który nie dawał zupełnie spokoju to wątpliwości i dylematy księdza Bartosza Odlanickiego. Będąc na adoracji Najświętszego Sakramentu wyrwało mi się z głębi serca: – „Niech wątpliwości i dylematy księdza Bartosza będą tylko fikcją literacką”. Podobnie miałam także na Mszy świętej w niedziele, chociaż wiem, że jest to myślenie życzeniowe. I przypinam w tym momencie aureole. Książka jest pełna humoru mimo, że tematy poruszane do łatwych i lekkich nie należą. Pani Olimpia, mistrz ;):). I będąc w barze mlecznym trzeba uważać, bo to dobre źródło informacji :):);). A nóż zjawi się tam jakiś dziennikarz szukający haka? Kto, wie ?
Bardzo warto zanurzyć się w lekturze. Tak właśnie zanurzyć się, chociaż to kryminał, ale z przesłaniem. Czekam na kontynuację :):).
Tematyka jest mi bardzo bliska! Jeśli przy tym morderca nie jest „duchowym prokuratorem”, to chętnie przeczytam tę powieść. Bardzo dziękuję za propozycję!
Morderca nie jest „duchowym prokuratorem” jak Pan to określił. Jak napisałam w recenzji jest to kryminał z przesłaniem. I powieść ma wiele wątków dlatego każdy odczyta ją inaczej. Panie Zdzisławie bardzo polecam i przeczytać. Czekam na Pana wrażenia po lekturze książki.
Na pewno przedstawię Pani moją opinię. Bardzo dziękuję za pdpowiedź i pozdrawiam ciepło
*odpowiedź
W takim razie czekam na nią i życzę dobrego dnia.