Zośka Wiechecka próbuje pozbierać się po wypadku samochodowym, po którym ma kilka „pamiątek” w postaci blizn na twarzy i nodze. Dlatego przyjmuje zaproszenie swojej koleżanki z pracy i zaszywa się w Nieznajomoce, małej podgórskiej wsi. Tam spotyka cały kalejdoskop ciekawych ludzi: Marka Kalinowskiego, który stworzył ośrodek rehabilitacji dzikich zwierząt, które po dojściu do siebie zwraca naturze i pisze książeczki o przygodach dzikich zwierząt dla dzieci. Jego siostrę Elwirę, która po zdradzie męża próbuje odzyskać spokój i jej, córkę Laurę, która kocha zwierzęta i uwielbia przy nich pomagać.
I przede wszystkim Zazulina miejscowa zielarka, która przekazuje, Zośce swoją wiedzę dotyczącą leczniczych właściwości ziół. To dzięki zielarce w Zośce następuje wewnętrzna przemiana. Bo nie tylko przestaje bliznę zasłaniać kwiatami wplecionymi w warkocz. Ale z czasem będzie miała w sobie na tyle siły, żeby go odrzucić do tyłu i bliznę uznać, jako część siebie. To właśnie Zazulina przez całą serie rozmów pokazuje Zośce, jak nauczyć się żyć po wypadku, zaakceptować blizny. Nie zważając na delikatnie pisząc słowne docinki, a nie rzadko zwyczajną zazdrość, czy wręcz zatruwanie toksycznym jadem:
„Trzeba brać z życia pełnymi garściami. A że ktoś krzywo spojrzy, rzucić jakieś złe słowo? Wierz mi nieustannie mi się to zdarza. Wiedźma, starucha, jędza, baba jaga. Ile się tego nasłuchałam! Ile nienawiści, złych języków, przykrych powiedzonek. Myślisz, że mi było łatwe. Skądże. Ale wierzyłam w swoją drogę, w to, co robię. (…)
-I jak to zrobiłaś, ciotko? Jak można się do, czegoś takiego przyzwyczaić ?
-Ano właśnie. Trzeba przywyknąć, dziewczyno. Powiedzieć sobie, że na głupotę ludzką jeszcze nie wynaleziono żadnej ziołowej mieszanki” s.336
To nad czym ludzie starają się pracować w zaciszu gabinetów terapeutycznych nie raz przez wiele miesięcy albo i lat, Zośka dostaje za darmo. Jakby przy okazji, dodatek do kolejnej porcji wiedzy o ziołach. To zwykła, prosta w swej mądrości, zielarka daje, Zośce bezcenną radę, jak postępować z toksycznymi ludźmi: ” Takich trzeba ignorować, aby nas nie zatruwali swoim jadem i nie zawracali z raz obranej ścieżki” tamże. To w Zośce i Laurze, Zazulina znajduje bratnie dusze. Co z resztą potwierdzi niespodziewany prezent od zielarki dla Zośki.

Mówi się, że w książkach znajdujemy to, co jest w nas samych albo to, czego szukamy. Ważny dla mnie wątek Mistrzyni, mentorki, przewodniczki. Szczególnej, bo na życie.
Książkę polecam i to bardzo.