Zofia, Anna i Natalia to trzy pokolenia kobiet. Każda z nich jest inna, niepowtarzalna, każda podejmuje próbę pokonania demonów z przeszłości. Razem podtrzymują na pierwszy rzut oka dziecinną tradycję pisana listów do Św. Mikołaja. I wszystkie proszą o to samo: miłość.
Ale nie jest to cukierkowa opowieść o tym, jak świąteczny klimat rozwiązuje poważne problemy. A te są poważne. Na pierwszy plan wybija się bardzo skomplikowana, trudna relacja, jaką mają Zofia z Anną. Ta druga niemal cały czas szuka potwierdzenia u mamy,że to co robi ma dla, Zofii jakaś wartość. Anna przez większość swojego życia zastanawia się, jaką tajemnicę skrywa figurka porcelanowej baletnicy, A jest ona dramatyczna.
Anna po tym, jak zostaje sama z córką, bo mąż wybiera życie za granicą nie potrafi uwierzyć,że nie każdy facet to samo zło. Wszystko się jednak zmienia, kiedy dowiaduje się, że sympatyczny chirurg- ortopeda miał zawał. A jego stan jest poważny. To właśnie, wtedy uświadamia sobie, jak bardzo, Wiktor jest dla niej ważny.
O Natalii czytelnik dowiaduje się więcej w przed ostatnim rozdziale książki. Młoda dziewczyna, której wielką pasją jest śpiewanie. Mimo upływu czasu ma ograny żal do taty za to,że zostawił ją i mamę. Na początku jest przerażona sytuacją, w jakiej się znalazła. Mimo to może liczyć na wsparcie, Anny. I to właśnie dzięki niemu zaczyna wierzyć, że nie oznacza ona końca świata. Wręcz przeciwnie. Jest spełnieniem prośby zawartej w liście do Świętego od prezentów. Mimo swoich oporów, umie się wznieść pod nie. I nawiązuje kontakt z tatą.
Bardzo ważny temat relacji mama- córka. Bo, jak pokazuje Autorka nie zawsze jest ona prosta. Anna nie popełnia tego błędu, co Zofia. Natalia nie musi jej niczego udowadniać. Realizować swoich niespełnionych marzeń kosztem córki. Wspiera ją w realizacji marzenia o śpiewaniu.
Książka zdecydowanie godna polecenia. Nie tylko na świąteczny czas. Chociaż rzeczywiście o anielskim puchu bardziej w klimacie czyta się zimą. Ale biblioteka rządzi się się swoimi własnymi prawami.