Zdarzyło się Tobie mimo cichych zapewnień Pana, jakie otrzymałaś na modlitwie , że wystarczy Jemu zaufać mieć wątpliwości? Na zasadzie: Tak, ale może jednak nie. Kiedy samo zapewnienie nawet od Niego nie wystarczało? Bo zwyciężało poczucie lęku i obawa. Nie dlatego, że wątpiłam w słowo, które On dał.
To raczej były wątpliwości zwiane z tym, czy sama dam radę. I nie chodziło tutaj o nic wielkiego. Żadne mickiewiczowskie: „Ruszyć bryłę z posad świata”. To były wątpliwości związane ze zwykłymi rzeczami takimi codziennymi. Skąd ta niepewność? Może za bardzo chcę mieć potwierdzenie, że to, co robię ma sens? A nawet, jeśli je dostaje to i tak do końca nie wierzę. I choćby mi nad uchem rozległo się głośne, jak taraban wojskowy To, co robisz, piszesz jest ok, a nawet bardzo ok czasami.” To nie uwierzę. Dlaczego? Bo zaraz w ślad za dobrym słowem, komentarzem pojawi się to znane niemal od dziecka: „Mogło być lepiej. „
Perfekcjonizm? Jane, że tak. Skąd mi się wziął? Niestety odkąd pamiętam porównywałam się z innymi. Przecież koleżanka ze szkoły, studiów ma takie piękne loki;):). Rozczesze rano i może ruszać w nowy dzień;):). A moje chociaż gęste i jest ich dużo tak, żeby starczyło na nie jedną perukę są proste, jak drut.
Ten mało wzniosły przykład bardzo dobrze pokazuje,że zauważam dobro nawet tak powierzchowne, jak włosy u kogoś. Nie u siebie. U siebie widzę niekończącą się długą, jak zwój papirusowy listę tego, co należy poprawić.
zdjęcie pochodzie ze strony: https://pixabay.com/pl/ ( dostęp 25.01.2021)
Nie wiem, czy kiedykolwiek będę umiała powiedzieć sam sobie, że to, co robię jest wystarczająco dobre. Bo zawsze, coś można zrobić lepiej. Prawda?
Chciałabym, jak Faustyna zaufać tak zwyczajnie bez analizowania i zastanawiania się. Ale Jej zaufanie Panu też nie przyszło od razu. Na pstrykniecie palcem.