Poniedziałek nowy tydzień, nowy miesiąc szansa na, coś nowego. A jeśli tak to czas zacząć pisać zdecydowanie bardziej systematycznie. Postaram się w każdy poniedziałek umieścić wpis z dość obszernej u mnie kategorii, jaka są inspiracje. Mam nadzieje, że konsekwencji i wytrwałości mi starczy.
Budować na zupełnej ruinie, totalnych zgliszczach może tylko Ten, dla którego wszystko jest możliwe. Nawet, jeśli sama tylko swój wzrok koncertuje na ogromie zniszczeń i nic ponad nimi nie widzę.
Może wystarczy zmienić perspektywę, z której się patrzy? Bo to, co dla mnie jest ruina i samymi zgliszczami tak, że tylko wpaść w rozpacz to dla Jezusa fundamentem do budowania od nowa. Do pozbierania tego, co sama rozsypałam w drobne kawałki. Nie wiem, który to już raz.
W końcu na gruzach też można zbudować, coś dobrego, ale najpierw trzeba je posprzątać. A to wymaga wysiłku, odwagi i pokory.
Bo idąc do konfesjonału widzę same zgliszcza, ruinę, a nie raz i wypala ziemię. Ale nawet i z tego, gdzie nic już się nie da zrobić po ludzku, Jezus zrobi wielka rzecz. Zawsze, za każdym razem, kiedy do Niego wracam.
pixabay
I chociaż droga do konfesjonału, czy szerzej pisząc do spowiedzi jest tą najdłuższą i najtrudniejsza to warto włożyć ten wysiłek i ją pokonać. Wiem, o czym piszę, bo sama nie raz zawracałam. Na szczęście mimo tych trudności zwyciężał ten najcichszy głos mówiący: – „Wracaj, nie czekaj, nie odkładaj pojednania z Chrystusem, wspólnota Kościoła i wreszcie z sobą samą”.
I to nie jest żadna moja siła, czy jakaś zasługa, bo tę siłę zawsze daje Jezus. Bo On potrafi najpiękniej budować nawet, jeśli wcześniej były sama gruzy, zgliszcza i nie rzadko wypalona ziemia.