Karla Linde po zdanej maturze rozpoczyna studia w Oksfordzie, przekona się też, że angielskie dwory skrywają nie jedną mroczną tajemnice. Dzieli swoja czas miedzy studia na uczelni, Klonowo i Byszewo nie zdając sobie z tego sprawy, że zawirowania dziejowe, czyli wybuch wojny, który zdaje się dostrzegać tylko jej tata, Emil Linde, jest coraz bliżej. A bliskich, których zostawia w Byszewie nie będzie dane jej już nigdy zobaczyć.
Karla zamieszkuje razem z Dorothy i Kathy w Domu pod Trzema Wiedzami, bywa na angielskich salonach uświadamiając sobie przy tym, że „Łatwo było siedzieć w Byszewie przy fortepianie z ciotką Olgą, łatwo było balować w Klonowie. Ja chcę czegoś więcej”s 196. To ona pomaga Dorothy w podjęciu decyzji o sprzedaży zbyt dużego majątku, który pochlania lwią cześć oszczędności dawnej nauczycielki. To Karla, chociaż jest od Kathy młodsza pomaga jej zobaczyć, że przyszły mąż panny Bering jest oszustem i łowcą nie małego posagu.
Przyznaje, że w pewnym momencie Kathy ze swoim podejrzeniami o to,że Dorothy jest zaborcza wobec Kali zwyczajnie mnie irytowała. Nie mówiąc już o kwestii Petera, którego panna Linde poznaje w Oksfordzie i z którym łapie od początku nić porozumienia. Jednak Peter podoba się Kathy, która ma świadomość, że nie dorasta mu inteligencją do pięt. Miałam oczy, jak pięcio złotówki ze zdziwienia, kiedy Kathy pyta się, Karli wprost, co ma zrobić, żeby Peter zwrócił na nią uwagę. Niemal kręciłam głową nad książką z niedowierzania.
Na plus opis angielskich dworów, jazdy konnej, wątku z Henriettą i różami ;):). Jak na stary dwór przystało. I to, jak Janek Doniemiski rozprawił się z pisząc bardzo delikatnie z bezczelnymi kuzynami. Jak to słusznie zauważył Drops Książkowy są książki nieodkładalne. Z pewnością do takich należą książki Marzeny Rogalskiej. Przynajmniej dla mnie.