Jak zraniona i zagubiona owca pozwala się znaleźć i opatrzyć rany, a tym samym je odsłonić wierząc i ufając, że będzie to zrobione bardzo delikatnie z wyczuciem, co nieznaczny., że ze znieczuleniem.
Bo nawet najtrudniejszą prawdę o słabości ludzkiej można powiedzieć z wyczuciem i szacunkiem, słuchając drugiej strony.
Nieraz mam ochotę krzyknąć: halo! stop, to nie taśma w supermarkecie: następny proszę tylko szybko, bo się śpieszę, a ten pośpiech jest wyczuwalny po tej drugiej stronie kratki konfesjonału.
I tylko jakoś nie tak,kiedy winy zaczynam szukać w sobie: a może to ja znowu za mało, niewystraczajaco ? Bo chciałabym się zatrzymać, poprosić o radę, powiedzieć, co mi leży na duszy.
Może to wszystko po, to by metodą prób i błędów znaleźć, tego, Który wysłucha nie okazuje pośpiechu i zniecierpliwienia? Nawet, jeśli ten czas poszukiwanie będzie oznaczał ponowne wystawienie się na zranienie to i tak warto szukać do skutku tak, jak szuka nas czasem długo Najwyższy.
Dziękuję za dobre słowa. Nadrobiłam starsze wpisy i czekam na kolejne.
Dziękuję, że przeczytała Pani wpis i zostawiła pozytywny komentarz 😉